środa, 22 lipca 2015

Rozdział IV "Eliminacje"

    Pierwszy raz od dłuższego czasu udało mi się spać tak długo, aż do jedenastej.  Zapewne gdyby nie telefon od Jake’a spałabym jeszcze dłużej.  Tak jak wczoraj podejrzewałam, poinformował mnie, że dziś idziemy grać i ani on ani Dylan nie tolerują odmowy. Zwlekłam się z łóżka i odsunęłam zasłony które i tak nie spełniały swojego zadania. Zaczęłam poszukiwania jakichś luźniejszych spodenek, a potem musiałam się zdecydować na koszulkę, co nie należało do zbyt łatwych. Miałam do dyspozycji dwie - obie z herbem FC Barcelony i „11” na plecach. Jedyną różnicą było to, że jedna posiadała autograf. Po kilku minutach zdecydowałam się na tą bez niego. Tą z meczu chyba powieszę na ścianie... Zabrałam inne potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Poranna toaleta i ubranie się zajęło mi nie całe piętnaście minut.
    Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Zjadłam szybko miskę płatków. Gdy odkładałam naczynia do zmywarki, rzuciłam przelotne spojrzenie na zegar. Dochodziła dwunasta. Tym razem skierowałam się do korytarza i z szafki na buty wygrzebałam moje jedyne jak na chwilę obecną korki. Długo ich nie „używałam” gdyż graliśmy na gumie. Tym razem chłopaki stwierdzili, że przenosimy się na „murawę” bo mają dość obtartych nóg, przez nawierzchnie która ich ewidentnie nie lubi. Schowałam buty do mojego ulubionego plecaka.
- Wychodzisz ? – z salonu usłyszałam Olivera.
- Tak ! – odpowiedziałam – A co ? 
- Musimy pogadać  - jego ton trochę mnie zaskoczył.
- To nie może poczekać do wieczora ? – spytałam – Trochę się śpieszę.
- Chodzi o wyścigi.
W ciągu sekundy pojawiłam się w salonie i siedziałam na kanapie koło blondyna. Ciekawa byłam o co może mu chodzić. Ostatnio rzadko rozmawialiśmy na ten temat.
- Dzisiaj odbędzie się wyścig. Eliminacje do eliminacji „Legendy”. Tym razem ja.
- Jak kto „tym razem” ? – spytałam zbita z tropu.
- Jego trasa jest cholernie trudna. Z siedmiu uczestników dalej przechodzi sześć. Jednakże ten kto wygra, otrzymuje bonus w postaci szybszego startu w następnym. A następny wyścig, pojedziesz już ty – wskazał na mnie palcem. Chciałam się odezwać, protestować, ale ten uciszył mnie gestem ręki. – Jeśli dojdziesz do finału, a według mnie masz duże szanse, ja także pojadę.
- Ale…
- Żadnych ale. Wszystko załatwiłem, nie możemy się teraz wycofać.  – No pięknie. Ustalił wszystko bez mojej wiedzy.
Wkurzona, ale także przerażona, założyłam trampki i zabrałam plecak do którego włożyłam jeszcze butelkę wody. Wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami. Przypomniałam sobie słowa Neymara z wczoraj „Chętnie zobaczę jak grasz”. Wyjęłam telefon  i przez chwilę biłam się z myślami… W końcu wysłałam mu sms’a, w którym napisałam, gdzie będziemy i jeśli dalej chce nas zobaczyć może przyjść. Schowałam telefon i ruszyłam w stronę miejsca naszego spotkania. Gdy po około piętnastu minutach doszłam na miejsce, chłopaki już ganiali się po boisku. Oprócz nich były tam jeszcze dwie nieznane mi osoby. I dobrze. Im mniej ludzi tym lepiej. Usiadłam na jednej z ławek. Zmieniłam trampki na korki i weszłam na boisko ogrodzone wysoką siatką. Dużo bardziej lubiłam grać na trawie niż na gumie.
- Angie ! – w moją stronę wystrzelił Dylan – Ileż można ?
- Nie czepiaj się. Ja mogę – wytknęłam mu język – Znając życie znowu byłeś pierwszy ?
- Yhym – mruknął szatyn – Jak gramy ?
- Zacznijmy od jeden na dwa. Ja na was. Może być ?
- Okay – tym razem odpowiedział Jake – Z bramkarzem czy bez ?    
- Na razie tak.
Blondyn odbiegł w stronę bramki wyraźnie ucieszony. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Ustawiłam piłkę w odpowiednim miejscu. Razem z Dylanem stanęliśmy naprzeciwko siebie. Spojrzałam na niego z miną która miała mu przypomnieć, że ma grać na serio. On tylko się szyderczo uśmiechnął.
- Raz… dwa… trzy ! – odliczył chłopak po czym zaczęliśmy.
Przejęłam piłkę i starłam się jednocześnie jak najszybciej dobiec do bramki, ale także nie dać sobie odebrać piłki. Jak zawsze opierałam się na grze i trikach Neymara, także tych z Santosu. Dosyć szybko pozbyłam się Dylana, który właściwie przewrócił się przez własne nogi. Pozostał sam na sam z Jake’em. Trochę się zanim podroczyłam, po czym jednym ruchem zmyliłam go, na tyle, że piłka poleciała zupełnie w innym kierunku niż ten w którym rzucił się blondyn.
- Znowu to samo… - burknął Dylan stając obok mnie – Dalej nie mogę zrozumieć jak ty to robisz.
- Nauczyłam się – wytknęłam im język zaczynając żonglerkę. Lubiłam  ich denerwować, w końcu są dla mnie jak bracia.
Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy. Podskoczyłam i straciłam kontrolę na piłką.
- Zgadnij kto to ? – nie byłam do końca pewna, czy dobrze kojarzę ten głos, ale zaryzykowałam
- Ne-Neymar… ? – zgadywałam.
„Ktoś” zabrał ręce w moich oczu, a ja się odwróciłam. Tak jak myślałam, za mną stała Barcelońska gwiazda. Posłałam uśmiech w jego stronę. Spojrzałam na moich przyjaciół, których miny były godne zapamiętania. Posłałam im spojrzenie które miało znaczyć, że wyjaśnię im to później.
- I co myślisz ? – tym razem odezwałam się do Brazylijczyka.
- Widziałem tylko końcówkę, ale mimo to zauważyłem, że na kimś się wzorujesz – zaśmiał się – Chętnie zobaczę coś jeszcze.
- Jake, Dylan – zaczęłam – Jedziemy, dwóch na jednego. Bez bramkarza.
No i zaczęło. Zawsze starałam się, najpierw „pozbyć” się Dylana. Był szybszy i grał brutalniej od blondyna. W tym momencie usiłowałam wywinąć się Jake’owi. Udałoby mi się, gdyby nie atak Dylana od tyłu. Odebrał mi piłkę. Nie na długo. Na początku chciałam zaatakować Jake’a, ale po chwili zmieniłam zdanie. Poczekałam aż ten podał do szatyna i przejęłam piłkę. Zostawiając ich osłupionych ruszyłam w stronę drugiej bramki w której z łatwością umieściłam piłkę. Z dumnym uśmiechem odwróciłam się w stronę Neymara ciekawa jego reakcji.
- Powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem – uśmiechnął się, a moja dusza skakała z dumy i szczęścia.
***
*Oliver*
Ludzi jak zawsze nie było zbyt dużo. Tylko uczestnicy i „Legenda”. Nikt nie chciał, żeby to się wydało. Zawsze staraliśmy się, że wszystko odbywało się jak najciszej. Co niestety nie było zbyt łatwe. Trzy z siedmiu osób były już na linii startu. Dołączyłem do nich. Sprawdziłem kilka rzeczy i byłem gotowy. Muszę to wygrać. Dla James’a . Nim się obejrzałem, ruszyliśmy. W powietrze wzbił się kurz, a ja jak najszybciej starałem się wybić na pierwsze miejsce. Trzeci, drugi, pierwszy. Widzę kogoś z lewej. Jak najszybciej zajeżdżam mu drogę, a po chwili wracam na poprzednie miejsce. Najważniejszą rzeczą jest zdobycie zapasu. Zakręt. Zwalniam, lecz po kilku minutach moja prędkość powraca. Pozbywam się z łatwością przeciwników, raz po raz zajeżdżając im drogę. Połowa trasy. Od najbliższego motoru dzieli mnie około  50 metrów. Jest dobrze. Maszyny pędzą, trasy ubywa. Ostatnia prosta. Widzę metę. Zwiększam prędkość i niczym błyskawica przelatuje przez linię mety. Wygrałem. Otrząsam się z szoku jaki towarzyszy mi zawsze. Po każdym wyścigu. Zdejmuję kask. Schodzę z motoru i opieram go na nóżce. Podchodzę do „Legendy” który zawsze przekazuje nagrodę. Tym razem było to pięć tysięcy. Odbieram nagrodę. Skinąłem głową. Wracam na motor i czym prędzej stąd znikam.
*Angie*
Siedziałam w domu oglądając jakiś nudnawy film. Jai zasnął gdy oglądał bajki, więc zasniosłam go do łóżka. Oliver jeszcze nie wrócił z wyścigu. Mam nadzieję, że wygrał… Mój wzrok powędrował ma zdjęcie James’a stojące na szafce. Długo nie byłam na cmentarzu… Wstałam w kanapy i poszłam do garażu. Może znajdę tam jeszcze jakieś znicze… Przeglądałam wszystkie miejsca i w końcu jakiś znalazłam. Postawiłam go w korytarzu. Gdy tylko wrócił mój brat, bez słowa wyszłam z domu. Włożyłam znicz do jakiejś siatki, a ją do torebki. Wsiadłam na rower i udałam się na cmentarz który mieścił się dosyć nie daleko. Gdy dotarłam na miejsce, zabezpieczyłam rower i weszłam na teren cmentarza. Zaczęłam kluczyć między grobami szukając grobu brata. Po kilku minutach go znalazłam. Zapaliłam znicz i go tam postawiłam. Zmówiłam krótką modlitwę, po czym usiadłam na ławeczce stojącej obok. Na moje policzki spadło kilka łez.

„How could we not talk about family when family's all that we got? Everything I went through you were standing there by my side (…)”


Według mnie ten rozdział jest do duuupy :c
Ale z całego serducha dziękuję wam za 12 komentarzy pod poprzednim rozdziałem !
Może tym razem jeszcze bardziej mnie zaskoczycie i dacie radę napisac 15 ? Wtedy byłabym po prostu w raju.
W tym rozdziale podoba mi się tylko końcówka...
I wgl przepraszam, że jest tak późno. Nie dałam rady wcześniej napisac...

Do następnego, kochani :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeśli jesteś = Skomentuj 

Napisanie komentarza zajmuje kilka minut. Rozdział kilka godzin a nawet dni. Każdy komentarz to dla mnie motywacja do dalszej pracy, ale także znak, co mogę zmienić itd. To pomaga, bardzo. Dlatego proszę. Jeśli jesteś, zostaw po sobie znak... :) Im komentarz dłuższy tym większy uśmiech i większą motywacja.

Za każdy jestem niezmiernie wdzięczna. Uczucie które towarzyszy Ci gdy wiesz, że to co robisz się komuś podoba jest nie do opisania.
         

      

9 komentarzy:

  1. no nieżle =D szczerz to dziwie się Olivierowi że jeszcze wsiada na motor po tym ja jego brat na nim zginął no ale można tez na to spojrzeć z innej strony =D piękny oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 <3 <3 hah Neymar zobaczył Angie w akcji :D szkoda że razem nie zagrali :c a było by ciekawie hahahah
    Cudo *o* a jeżeli Jeszcze raz powiesz że do dupy, to przysięgam że wpakuję się w pociąg i przyjadę do ciebie.. Hahha :**
    Maam nadzieję że nas nie zawiedziesz i Angie poradzi sobie z tym wyścigiem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest taki zły :) szkoda tylko, że Angie nie zagrała z Neymarem <3
    czekam na następny rozdział ^_^

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne opowiadanie! Dziękuję, że podesłałaś mi link u mnie w rozdziale, bo mogłam przeczytać to cudo wyżej :D Masz talent <3 Dziś przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam, że zostaję tutaj do końca :D
    Liczę, że szybko pojawi się kolejny wspaniały wpis, bo nie mogę się doczekać kontynuacji! <3 ;*
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj kochana! :) Rozdział zaczęłam czytać już dziś rano, jednak musiałam załatwić kilka spraw więc wróciłam wieczorem (w nocy?) go dokończyć i jestem mile zaskoczona. Z tego co zauważyłam większość pisarek pomija momenty gry, akcji więc i samych podań. Przez to czasem mam wrażenie, że opowiadanie pisane jest dla urody piłkarza, nie dla talentu.. U Ciebie każda akcja, każde podanie jest tak dokładnie opisane, że lepiej chyba nie można! :) Cieszę się strasznie, że są osoby, które potrafią to opisać, naprawdę. ♥ Cieszy mnie zażyłość Jake'a, Dylana (swoją drogą piękne imię, mówiłam to już?) i Angie. Każdej kobiecie przydaje się przyjaciel facet, mimo że niektórzy uważają taką przyjaźń za niemożliwą.. Wszyscy kochają piłkę nożną i kochają w nią grać, co daje im wieczny temat do rozmów, cudowne ♥ To urocze, że Neymar mimo natłoku obowiązków (chociaż może miał wolne i czas? XD) dał radę przyjechać i obejrzeć występ Angie. Myślę, że poniekąd mu tym zaimponowała.. Że jest dziewczyną umiejącą grać itp:) Może to ich do siebie zbliży jeszcze bardziej? Czytając scenę wyścigu miałam przed oczami Hache i Pollo (tak kocham trzy metry nad niebem) i tego cholernego Chino... Oliver jest niesamowicie odważny wsiadać na motor po śmierci brata.. Ciekawi mnie czy wsiada na motor po to żeby pokazać, że jest odważny, oddac poniekąd hołd bratu czy po prostu śmierć James'a nie wywarła na nim wrażenia? A może udaje.. Nie wiem, ale chętnie się dowiem :* Sama postać James'a jest fascynująca.. Zginął dla kogoś, przez kogoś, przez siebie.. Tyle pytań, tak mało odpowiedzi! :( Coś jeszcze miałam dopisać, ale powiem szczerze wyleciało mi to z głowy.. No nic! Życzę Ci dużo weeny, żeby następny rozdział pojawił się jak najszybciej bo już nie mogę się doczekać! ♥
    Pozdrawiam ♥
    P.S. Imagin, który zamówiłaś jest w trakcie realizacji przez drugą autorkę, mam nadzieję, że nie jest to problem? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale nie jest zły. Mnie się podoba. ;) Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest niesamowite. Pisz szybko kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś Nominowana do LBA <3 :D
    http://neymaarmylife.blogspot.com/2015/08/lba-2.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam tu przypadkiem, ale nie żałuję ;D Boskie *.* <3 Czekam na next ;* /nat

    OdpowiedzUsuń

Napisanie komentarza zajmuje kilka minut. Rozdział kilka godzin a nawet dni. Każdy komentarz to dla mnie motywacja do dalszej pracy, ale także znak, co mogę zmienić itd. To pomaga, bardzo. Dlatego proszę. Jeśli jesteś, zostaw po sobie znak... :) Im komentarz dłuższy tym większy uśmiech i większą motywacja.
Za każdy jestem niezmiernie wdzięczna. Uczucie które towarzyszy Ci gdy wiesz, że to co robisz się komuś podoba jest nie do opisania.