Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi, że
tego dnia będę miała możliwość obejrzenia meczu FC Barcelony, na Camp Nou, z
miejsc VIP nie zwłocznie wylądował by on w psychiatryku. Lecz szybko by z niego
wyszedł, gdyż to okazało się prawdą. Już dziś, za dokładnie trzy i pół godziny
moje marzenie się spełni. Będę bliżej idoli niż kiedykolwiek wcześniej. Owszem,
będzie to mój trzeci mecz Barçy,
ale właściwie to pierwszy. Dlaczego ? Otóż na pierwszym miałam 14 lat i byłam
tam tylko dlatego bo brat mnie zaciągnął. Chociaż gdyby nie ten mecz, piłka
nożna jak i cała Barça nie była by dla mnie tym czym jest teraz. Na drugim właściwie byłam chora i strasznie
się czułam. Mało co z tego pamiętam. Ale ten mecz będzie wyjątkowy. Z pewnością
zapamiętam go na długo.
Stwierdziłam, że pora zacząć się ogarniać.
Może i mam jeszcze kilka godzin, ale jestem straszną guzdrałą. To co inni robią
w 10 minut, ja robię w pół godziny albo i dłużej. Z uśmiechem, który
towarzyszył mi od rana wyłączyłam laptopa i odstawiłam go na biurko. Otworzyłam
szafę i wyjęłam z niej ukochane krótkie, dżinsowe spodenki a następnie
przeszukałam całą szafę w poszukiwaniu koszulki z napisem „Neymar Jr.” która
była dla mnie świętością. Ubierałam ją tylko na turnieje, ponieważ podczas nich
każdy reprezentował jakiegoś piłkarza. No ale bez jaj. Gdzie ona do cholery
jest ?
-
Oliver ! – krzyknęłam wychodząc z pokoju – Oddawaj Neymara !
Zawsze gdy chodziło o którąkolwiek z
koszulek krzyczeliśmy dane nazwisko. Ja z reguły krzyczałam „Neymar” a
Oliver „Messi”, rzadziej „Suarez”. Zajrzałam do pokoju brata, lecz go
tam nie było. W pokoju Jai’a też go nie było. Znalazłam go w salonie, jak zawsze
ze wzrokiem wlepionym w ekran. Stanęłam obok kanapy. Nie zwrócił na mnie uwagi,
więc chrząknęłam. Podniósł wzrok.
-
Możesz mi łaskawie powiedzieć, gdzie jest Neymar ?! – krzyknęłam. – Wiesz, że
nienawidzę gdy go zabierasz.
-
Nie unoś się tak. – powiedział spokojnie szatyn –Nie mam pojęcia, gdzie jest
Neymar. Twoja koszulka, powinnaś ją pilnować.
Prychnęłam i wróciłam na górę, weszłam do
pokoju brata i zabrałam koszulkę z numerem 10, bo wiedziałam, że tej drugiej
raczej szybko nie znajdę.. Potem wróciłam do siebie, Wzięłam spodenki i
zamknęłam się w łazience. Spięłam włosy i wzięłam szybki (jak dla mnie, gdyż
trwał dobre 25 minut) prysznic. Następnie ubrałam przygotowane ciuchy. Wysuszyłam
włosy, porządnie je rozczesałam i ułożyłam
grzywkę. Zrobiłam delikatny jak zawsze makijaż, a potem z racji tego, że miałam
jeszcze dużo czasu, co mnie zdziwiło, postanowiłam pomalować paznokcie.
Wybrałam barwy Barçy czyli bordowy i
granatowy. Nawet po tej czynności miałam jeszcze dobre pół godziny, więc
wyszłam do ogrodu i zaczęłam wołać mojego psa. Vida to dwuletni owczarek
australijski Kelpie. Jak zawsze od razu pojawiła się przy mnie, z ukochaną
piłką w pysku. Przykucnęłam i zaczęłam ją głaskać i drapać. Gdy puściła piłkę,
chwyciłam ją i rzuciłam. Suczka zerwała się z ziemi jak oparzona, przy czym
prawie mnie przewróciła. Na zabawie z
psem spędziłam dobre pół godziny. Przerwałam gdy usłyszałam znajomy mi
samochód. Krzyknęłam tylko, że wychodzę, chwyciłam w biegu telefon i wyszłam z
domu. Przywitałam się z Jake’em i Dylanem, po czym ruszyliśmy do Camp Nou
***
Druga połowa meczu zbliżała się ku końcowi.
Barcelona wygrywała 4-1 co dla wielu było zaskoczeniem. Po dwa gole strzelali
Neymar i Messi, a dla Realu – Ronaldo. Piłka po raz kolejny zbliżała się do bramki
piłkarzy z Madrytu. Neymar chciał podać
prawdopodobnie do Messiego, lecz na drodze Brazylijczyka pojawił się jeden z
obrońców Realu. Próbował mu się wywinąć. Prawie mu się udało, lecz strzał
okazał się za mocny, a piłka wyleciała w trybuny, w naszą stronę. A jeszcze
dokładniej, to w moją głowę. Ał. Guz będzie na pewno. Właściwie, to nie wiem
jak ta piłka mnie trafiła, podczas gdy siedzimy całkiem przy brzegu i to
jeszcze przy barierkach…Podczas gdy ja masowałam uderzone miejsce któryś z
moich przyjaciół, odrzucił piłkę.
-
Żyjesz ? – spytał Dylan.
-
Chyba… - mruknęłam ponownie skupiając się na meczu.
Spotkanie zakończyło się naszą wygraną 4 –
2. Piłkarze zaczęli schodzić do szatni, a ludzie opuszczać stadion. My nie
chcieliśmy się pchać, więc czekaliśmy aż zrobi się trochę luźniej. Poczułam jak
Jake mnie sztura. Spojrzałam na niego pytająco, a ten skinięciem głowy wskazał
kierunek w który mam spojrzeć. W naszą stronę szedł… Neymar.
-
Przepraszam za ten strzał. – powiedział z uśmiechem, a mi stanęło serce.
-
Nic się nie stało. – w tej chwili dziękowałam Bogu za to, że nie jestem nieśmiała.
Szatyn
zamilkł na kilka sekund, ale potem znów się odezwał
-
Masz coś do pisania ? – spytał
Pokiwałam szybko głową, pokazując marker
który od kilku chwil trzymałam w ręce. Neymar rozejrzał się, jakby chciał
sprawdzić czy nikt go nie widzi po czym zdjął koszulkę, wziął ode mnie marker ,
podpisał ją i mi podał.
-
W ramach przeprosin – uśmiechnął się, po czym odbiegł i udał się razem z resztą
piłkarzy do szatni. Za to ja po prostu zaczęłam płakać, ściskając koszulkę i nie wierząc w to co się przed chwilą stało.
Wiem, że jest krótki, ale według mnie jak na pierwszy - wystarczy. Następne będą coraz dłuższe :) Bardzo Dziękuję za 5 komentarzy pod prologiem. Powiem szczerze że tylu się nie spodziewałam.
Mam nadzieję, że ten rozdział, tak jak prolog przypadnie wam do gustu. Każdy komentarz, nawet negatywny bardzo mile widziany.
Tak jak mówiłam pod prologiem (albo i nie) - każdy komentarz, nowy obserwator czy reklama gdziekolwiek daje bardzo dużo, a przede wszystkim MOTYWACJE czyli to co najważniejsze. Każde miłe słowo pomaga nie tylko w pisaniu, jest także pocieszeniem na gorszy dzień. Bardzo się cieszę, gdy widzę, to co piszę się wam podoba :)
Na dziś to chyba tyle więc... do następnego :)
Jejku, jaki świetny <3 Już uwielbiam to opo, hehe ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam nn ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :) Swietnyy :*
OdpowiedzUsuńZajebiste czekam na next
OdpowiedzUsuńCudny <3
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to zrobisz ale chce mieć takie szczęście jak główna bohaterka i też chce żeby ta piłka mnie trafiła.. a potem jeszcze ta koszulka *.*
OdpowiedzUsuńCudny <3 dawaj next ! :D
To zbieraj kasę i jedziem na pierwszy mecz w sezonie :D Byle szybko, załapiemy się na dobre miejsca :P
UsuńHmm..
OdpowiedzUsuńWybacz, ale mimo wszystko, Hala Madrid! ♥
ok, lecę dalej! :D
Cudne *_* chociaz nie czaje nogi i tak bede czytala xd
OdpowiedzUsuńAsia :)
Dzięki mnie zrozumiesz 😂 Pisz fb, wytłumaczę chociaż teorię 😂
Usuń